Albania - trasa
Europa,  Uncategorized

10 DNI W ALBANII – TRASA

Albania to jeden z tych wakacyjnych kierunków, które zyskują coraz większą popularność, a jednocześnie nadal zachowują swój jeszcze nieskomercjonalizowany, „pierwotny” charakter. To kraj, który zachwyca malowniczymi krajobrazami, bogatą historią i niezwykłą serdecznością żyjących tam ludzi. Podczas rodzinnej wyprawy, na którą wybrałam się z trójką dzieci, postanowiłam odkrywać albańskie, urokliwe        i czarujące miejsca oraz cieszyć się chwilami spędzonymi razem w pięknych okolicznościach tamtejszej przyrody. Podróż okazała się pełna przygód i odkryć. Albania krok po kroku, kilometr po kilometrze, odsłaniała przed nami swoje tajemnice. Od malowniczych jezior, przez kaniony, gorące źródła, po niesamowite plaże nad morzami: Jońskim i Adriatyckim. Wspomnienia z tej wyprawy na pewno zostaną ze mną i moimi dziećmi na bardzo długo. Dla porządku, zaznaczam że wyprawę organizowałam na własną rękę, a noclegi były rezerwowane z dnia na dzień. Jedynie dwa pierwsze były opłacone w Polsce.

Start podróży: Warszawa – Poznań – Tirana

Nasza wyprawa rozpoczęła się w Warszawie, skąd wyruszyliśmy autem do Poznania, aby stamtąd polecieć do Tirany w Albanii (linią lotniczą Wizzair). Tam, mimo późnej pory (około godziny 23), już na lotnisku poczuliśmy gorące, bałkańskie powietrze. Po wypożyczeniu auta (rezerwowałam w Polsce), ruszyliśmy do również zarezerwowanego apartamentu – pierwszego noclegu w stolicy.

lotnisko w Poznaniu

1 dzień: Bovilla Lake, most Shkopet  i magiczna Kruja

Pierwszym punktem naszej trasy było Bovilla Lake – jezioro położone wśród gór. Wspinaczka na punkt widokowy nie była długa, a panorama z niego to jeden z najpiękniejszych widoków w życiu, jakie miałam okazję zobaczyć.

Bovilla Lake Albania

Następnie pojechaliśmy do wiszącego mostu Shkopet, który otoczony jest, jak się wydaje , niezmienioną przez człowieka przyrodą. Spacer po drewnianej konstrukcji mostu dostarczył nam trochę stresu, bo właśnie trafiliśmy na większe podmuchy wiatru, ale wrażenia były super.

most Shkopet

Jeszcze tego samego dnia udaliśmy się do Kruji, jednego z najważniejszych historycznych miast Albanii, które odegrało kluczową rolę w walce o niepodległość kraju. Zwiedziliśmy twierdzę Skanderbega, a także przespacerowaliśmy się po tradycyjnym bazarze, pełnym pamiątek, głównie rękodzieła .

Kruja

Nocleg mieliśmy w tym samym miejscu co wcześniej, więc wróciliśmy do Tirany.

2 dzień: Berat i kanion Osumi – perły Albanii

Kolejnym punktem naszej podróży był Berat – znany jako “miasto tysiąca okien”. To jedno z najstarszych miast Albanii, zachwycające architekturą i niezwykłą atmosferą. Przeszliśmy się po mieście, zwiedziliśmy zamek i zdecydowaliśmy się jak najszybciej ruszyć do kanionu rzeki Osumi, jednego z najpiękniejszych miejsc w Albanii. Niestety, upał tak dawał w kość, że dłuższe zwiedzanie Beratu nie wchodziło w grę.  Zostawialiśmy sobie taką przyjemność na czas wieczorny.

Kanion Osumi jest przepiękny. Wysokie, strome skały, woda o niesamowitym kolorze i dzika przyroda zrobiły na nas ogromne wrażenie. Nie chcieliśmy wracać, ale niestety, żołądki mówiły nam co innego.

Wróciliśmy do Beratu (tam mieliśmy też nocleg) na kolację i wieczorne zwiedzanie. Miasto zrobiło na nas większe wrażenie niż za dnia. Dzięki specyficznemu oświetleniu  stworzył się klimatyczny nastrój – fantastycznie!

Berat Albania

3 dzień: gorące źródła Permet, kanion Langorica i Gjirokastra

Kolejny dzień był podobny do poprzedniego, gdyż zdecydowałam  z dziećmi, że zobaczymy kolejny kanion, tym razem Langorica i znajdujące się obok źródła Permet, a potem równie znane, jak Berat, miasto – Gjirokastra.

Zanim dojechaliśmy do wcześniej wspomnianego kanionu, mieliśmy przyjemność zobaczyć przepiękną rzekę Vjosa, na której często organizowane są spływy kajakowe. Niestety, nasze dosyć spontanicznie planowanie trasy nie dało możliwości rezerwacji takiej wyprawy. Po drodze zatrzymywaliśmy się przy punktach widokowych rozsianych wokół kanionu Langorica. Po dotarciu do termalnych źródeł Permet, zażyliśmy relaksującej kąpieli w ciepłych wodach o leczniczych właściwościach. Chłodziliśmy się natomiast w rzece przy kanionie Langorica oraz przy malutkich wodospadach. Na koniec dnia udaliśmy się do Gjirokastry – miasta UNESCO, słynącego z „tysiąca schodów”. Świetny klimat, oczywiście sporo schodów i kamienne domy. Nie można tego miejsca pominąć!

kanion Langorica Albania

Permet Albania

Permet Albania

Nocleg w Gjirokastrze.

 

4 dzień: Gjirokastra Blue Eye (Bistrice) oraz plażowanie na plaży Lukova Beach

Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzenia zamku w Gjirokastrze. Rano już wiedzieliśmy, że będzie ciężko z powodu wcześniej wspomnianego upału, ale trzeba było to „odhaczyć”. Nie mieliśmy w planach powrotu, więc nakrycia głowy i duże zasoby wody musiały nam wystarczyć w naszych podbojach.

zamek Albania Gjirokastra

Po zwiedzaniu ruszyliśmy do bardzo polecanego w Internecie Blue Eye. Jest to wręcz zjawiskowe źródło. Woda wydobywa się spod ziemi i jest w głębokim, hipnotyzującym odcieniu błękitu. Niestety, rzadko spotykana w Albanii komercja, bardzo przyćmiła urok tego miejsca.

Blue Eye Albania

Blue Eye Albania

Po zmoczeniu  jedynie nóg ruszyliśmy na wybrzeże. Kąpać się nie dało, bo woda była tak lodowata, aż bolały kości stóp. Trochę się pokręciliśmy, aż w końcu wybór padł na Lukova Beach. Dzieci były zachwycone falami, ja niekoniecznie. Z tego względu, że byłam sama, brałam synków na zmianę do wody, a bawić się razem mogli tylko na brzegu.

Lukove Albania

Nocleg we Vlorze.

5 dzień: plażowanie na Jale Beach

Jale Beach zachwyciła nas lazurową wodą i dziewiczą naturą. Nie było „czuć komercji”, tego czego zawsze szukam na swoich wyprawach. Plaża kamienista, podobna do chorwackich, fale znikome, więc spokojnie mogłam puścić dzieci  do wody.

Nocleg w Wlorze.

Jale Beach Albania

Jale Beach Albania

6 dzień: plażowanie

Na Bora Bora jeszcze nie polecieliśmy, więc wspólnie zdecydowaliśmy się na popularną plażę Bora-Bora w Albanii. Tutaj także było spokojnie, brak tłumów, fajna plaża, choć kamienista. Buty do wody to podstawa!

Po pewnym czasie dzieci nie przyzwyczajone do małej aktywności zaczęły się nudzić. Spragnione były poznawania nowych miejsc i nowych atrakcji, więc obiecałam, że kolejnego dnia jakąś wycieczkę zorganizuję.

Nocleg w Vlorze.

Bora Bora Albania

7 dzień: jaskinia Haxhi Aliu oraz plażowanie przy Parku Nardowym Karaburun-Sazan

Pojechałam z dziećmi do portu w Vlorze. Mieliśmy do wyboru różne opcje wycieczek: statkiem lub prywatną łodzią motorową. Zdecydowałam się na prywatną wyprawę, gdyż skusiła mnie opcja wpłynięcia do jaskini Haxhi Aliu, pełnej nietoperzy. Niezależność i elastyczność też miały dla mnie duże znaczenie.

Rejs był wspaniałym orzeźwieniem, bo spora prędkość łodzi dawała efekt chłodzący. Odbijanie się łodzi o taflę wodną było też dla dzieci fajną atrakcją. Wysoka, na 18 m. jaskinia, zrobiła na nas duże wrażenie. Po wpłynięciu do niej, ujrzeliśmy wysoko latające nietoperze. Woda w jaskini szczególnie w ten upalny dzień wyglądała zachęcająco. Była chłodniejsza niż poza nią. Skusiłam się więc na kilka skoków prosto z łodzi. Było to mega przeżycie. Dzieci zostały w łódce, ponieważ dla nich byłoby to niebezpieczne. Nie było tam wyczuwalnego dna i  szczęśliwie, wcale nie czuły takiej potrzeby.

Jaskinia Albania

jaskinia Haxhi Aliu Albania

jaskinia Haxhi Aliu

Po zwiedzeniu jaskini popłynęliśmy na urokliwą plażę Dhimekushte Bay w Parku Narodowym Karaburun-Sazan, na której spędziliśmy ostatnie plażowe godziny w Albanii. Następne dni będą już w innym klimacie!

Albania

Przejazd do Tirany – nocleg.

 

8 dzień: jezioro Koman, rzeka Lumi Shales i jezioro Szkoderskie

Z samego rana ruszyliśmy z Tirany do portu przy jeziorze Koman. Stamtąd mieliśmy zaplanowany rejs po jeziorze do ujścia przepięknej rzeki Lumi Shales. Od razu zaznaczę, że jeśli ktoś ma możliwość, niech zarezerwuje tam nocleg. Jest co prawda drogi, ale myślę, że wart tych pieniędzy. Tylko osoby tam nocujące mogą kontemplować uroki tego miejsca bez tłumów turystów. Dzień się kończył, a nam smutno było się żegnać. Mój syn Filip zapowiedział, że jak będzie duży, to mnie tu znowu zabierze. Kochany!

jezioro Koman

Lumi Shales Albania

Po powrocie do portu (ostatni transport około godziny 18-19) udaliśmy się nad jezioro Szkoderskie, które jest największe na Bałkanach. Krótki spacer i ruszyliśmy do miejsca noclegu w Szkodrze.

jezioro Szkoderskie Albania

9 dzień: Theth National Park (widok na Góry Przeklęte i Alpy Albańskie), kanion Grunasi i wodospad Theth (inaczej: wodospad Grunasi)

Nasza podróż kończy się w Parku Narodowym Theth. Czekał nas tam spacer, który trochę się nam przedłużył z powodu proszącego o wsparcie zagubionego chłopca. Jest to przestroga dla wszystkich rodziców, Po udzieleniu mu pomocy, ruszyliśmy dalej do wodospadu Theth. Droga była słabo oznakowana, więc  musieliśmy trochę się pokręcić, zanim trafiliśmy na właściwą drogę. Pomógł nam dźwięk wodospadu, więc wiedzieliśmy, w którą stronę trzeba mniej więcej się kierować.  Po drodze minęliśmy kanion Grunasi przechodząc nad nim po małym drewnianym mostku. W końcu dotarliśmy do wodospadu, który mierzy aż 30 metrów. Schłodziliśmy nogi (kości bolały od zimna) i ruszyliśmy z powrotem. Po drodze zatrzymywaliśmy się przy punktach widokowych z panoramą pięknych gór i powoli zmierzaliśmy do Tirany, gdzie mieliśmy ostatni nocleg.

wodospad Theth Albania

góry Przeklęte Albania

10 dzień: Tirana i powrót do Polski

Ostatni dzień poświęciliśmy na zwiedzaniu Tirany, ale z innej perspektywy, bo z kolejki gondolowej Dajti Ekspres. Mieliśmy widok na całe miasto. Później czekało nas zdanie auta do wypożyczalni na lotnisku i spokojny powrót do Poznania. Oczywiście J samolot był opóźniony. Na koniec czekał nas jeszcze 3,5 godzinny powrót autem do Warszawy.

Albania oczarowała nas swoją przyrodą, gościnnością jej mieszkańców i atmosferą. Jest to region jeszcze nie „skażony” przez wszechobecną komercję, jaka panuje w innych miejscach na świecie. Wyprawa była wyzwaniem, ale bardzo się cieszę, że mogłam dzieciom pokazać ten kraj. To była jedna z tych podróży, które zapadają w pamięć na zawsze. Mam nadzieję, że Filip dotrzyma słowa i zabierze mnie tam ponownie! 😊

Na koniec mała uwaga!

Nie każdy ma chęć organizowania wyjazdu na własną rękę. W tej sytuacji polecam skorzystać z biura podróży, np. z Itaki. Ofertę tego biura znajdziecie TUTAJ.

Do zobaczenia gdzieś w świecie! 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.