Ile aux Cerfs
Zbierając informacje na temat atrakcyjnych miejsc na Mauritiusie w pierwszej chwili nie natknęliśmy się na relacje o wyspie Ile aux Cerfs. Dopiero po intensywnym przekopaniu Internetu znaleźliśmy zachęcającą notatkę dotyczącą tego miejsca. Zaintrygowani rekomendacją postanowiliśmy się tam udać.
Wycieczkę rozpoczęliśmy w małym porcie przy Laguna Beach Hotel na wschodzie kraju. Przy nabrzeżu koczuje bardzo dużo tubylców oferujących krótkie rejsy swoimi łodziami (motorówki, katamarany). Zachęceni tak dużą podażą usług turystycznych, zaczęliśmy z nimi negocjować cenę wyprawy na wyspę . Stanęło na kwocie 150 zł za naszą czwórkę, za kurs w dwie strony.
Żeby nie było za łatwo, niebo przypomniało nam, że to jest pora deszczowa. Po przeczekaniu ulewy w aucie popłynęliśmy łodzią z napędem motorowym po cudownie błękitnym oceanie. Po drodze mijaliśmy luksusowe domki do wynajęcia, ponoć najdroższe na całym Mauritiusie – kosztują 4 tysiące zł za dobę. Nam jednak bardziej od pełnych przepychu domków podobały się małe wysepki, obok których też przepływaliśmy. Do celu naszej podróży dotarliśmy po około 20 minutach.
Po dopłynięciu zostaliśmy od razu przywitani przez miejscowego przewodnika, który oprowadził nas po całej wyspie opowiadając o jej atrakcjach. Przy okazji zachęcał do odwiedzenia knajpki znajdującej się w niewielkiej odległości od wyspy (5 min. łodzią). Zgodziliśmy się. Wprawdzie swoje usługi oferowały restauracja przy hotelu i atrakcyjnie usytuowana restauracja na plaży, to nie żałujemy. Jedzenie było bardzo smaczne, a do tego relatywnie tanie. Wynegocjowaliśmy cenę 90 zł za dwa duże obiady, które starczyły dla naszej czwórki (piranie, kurczak, ryż, warzywa), napoje i desery (banany na ciepło w sosie karmelowym). W cenę był wliczony także transport łodzią w obie strony.
Wracając do wyspy, a raczej wysp… Czym się wyróżniają? Są to niezwykle atrakcyjnie umiejscowione względem siebie dwie wyspy. Dzieli je jedynie niewielka płycizna. Można spokojnie przez nią przejść, jest wręcz idealna dla małych dzieci. Jedna z wysp jest kompletnie niezagospodarowana przez człowieka. Za to matka natura hula na niej bez ograniczeń. I chyba dobrze sobie radzi – bujna roślinność, złoty piasek i cisza. Idealne miejsce na relaks. Totalny chillout.
Na drugiej wyspie stoi hotel (drogi!), są leżaki, bary, miejsca gdzie można kupić kokosy do picia oraz zjedzenia. Poza tym są wspomniane wcześniej restauracje, bazarki z pamiątkami, oraz punkty, gdzie można wykupić dodatkowe atrakcję tj. nurkowanie, czy loty ze spadochronem. Jest również szczypta cywilizacji – łazienki i prysznice, które są jak wszędzie na Mauritiusie bezpłatne. Na plaży słychać głośną muzykę, więc ciszy tutaj raczej nie zastaniecie.
Po wyspiarskich wędrówkach przyszedł czas na powrót. To nie znaczy, że obyło się bez kolejnych niespodzianek. Podczas rejsu powrotnego, przewoźnik „podarował” naszej córce kurs sternika motorowego. Maja została zaproszona do pokierowania łodzią. Sam sternik poszedł na dziób łodzi wypatrywać portu, do którego płynęliśmy. Maja była troszkę zestresowana, ale dała radę! Na pewno było to dla niej ciekawe i emocjonujące przeżycie.
Tym akcentem zakończyliśmy naszą wycieczkę do miejsca, które zamieściliśmy w naszym mauritiusowym TOP 3.
6 komentarzy
myinspirationss
O mamo, chcę tam!
Zalatana Rodzinka
Polecam! Klimat tego miejsca jest super!
Weronika z Moyemu
O rety! Coś niesamowitego! Aż chce się tam być. Ten błękit kradnie serce. Jak myślisz, udałoby się zorganizować wyjazd tam z roczniakiem?
Zalatana Rodzinka
Jasne! Dla nas wiek dziecka nie jest przeszkodą. 🙂
Maja
Przepięknie ! Będziemy tam za 7 tygodni! Czy można się rozłożyć gdziekolwiek na piasku czy są tam prywatne plaże? Wypożyczaliście leżaki?
Zalatana Rodzinka
Jasne, że można się rozłożyć na piasku, ewentualnie wypożyczyć leżaki. 😉 Nie wypożyczaliśmy, bo nie wiedzieliśmy, że trzeba płacić i zanim obsługa się zorientowała to my już zbieraliśmy się powoli do powrotu. Nie widziałam tam prywatnych plaży.