
ZIELONY LABIRYNT W NIEPORĘCIE
Mimo natłoku zajęć i obowiązków, staramy się uczyć dzieci, że najlepiej wypoczywa się aktywnie. Korzystając z ostatnich pięknych i słonecznych dni lata, postanowiliśmy odwiedzić podwarszawski Zielony Labirynt w Nieporęcie.
Niektórzy mogą zastanawiać się co to właściwie jest, co się kryje pod tą nazwą. Już wyjaśniam! Jest to wielkie pole kukurydzy mające 15000 tysięcy metrów kwadratowych. To jedyna tego typu atrakcja na Mazowszu. O co tam chodzi? O tym można przeczytać w dalszej części artykułu.
Spis treści
JAK POWSTAJE LABIRYNT
Na wyznaczonym terenie siana jest kukurydza. Później, gdy podrasta do około 80 centymetrów wysokości, są w uprawie wycinane ścieżki. Co ciekawe, do ustalenia trasy są zaangażowani specjaliści, tj. architekci krajobrazu. Dzięki temu, labirynt tworzy pogmatwaną, ale spójną całość. Do tworzenia tej atrakcji została wykorzystana kukurydza pastewna, gdyż jest wyższa niż tradycyjna kukurydza cukrowa (i goście jej nie zjedzą 😄). Może osiągnąć nawet 4 metry wysokości. Będąc tam we wrześniu, oceniliśmy, że ma około 2,5 metra.
NA CZYM POLEGA ZABAWA?
Przy wejściu do “Zielonego Labiryntu” dostaje się jego mapkę z zaznaczonymi 6 punktami, które ułatwiają poruszanie się. Ciekawostką jest to, że w tych orientacyjnych miejscach umieszczone są zaskakujące informacje na temat kukurydzy.
Zadaniem uczestnika gry jest odnalezienie 12 budek z pieczątkami, którymi należy podstemplować mapę. Informacje na temat lokalizacji tych budek nie są zamieszczone na planie labiryntu, więc trzeba wykazać się niezłą orientacją w terenie i tak przejść cały gąszcz, by znowu nie trafić na to samo miejsce. Zabawa dla całej rodziny – murowana!
Przejście przez cały kukurydzianą plątaninę trwa różnie, zależnie od sprytu uczestnika. Jedna osoba może w pół godziny zdobyć wszystkie pieczątki, innej zajmie to nawet 2 godziny. Najważniejsze jest to, by się wyrobić do zamknięcia, czyli do godziny 20. Oczywiście nie trzeba po wejściu do labiryntu zdobyć wszystkich odznak. Można zabawę rozłożyć na etapy i w międzyczasie posilić się, czy skorzystać z innych atrakcji, o których przeczytacie później. Bilet nie jest ograniczony czasowo, więc można wchodzić tam wielokrotnie danego dnia. Co ciekawe, mniej więcej co 2 tygodnie zmieniane są ustawienia budek ze stempelkami, więc można ćwiczyć swoją orientację w terenie niezliczoną ilość razy.
Dodam jeszcze, że nie trzeba się martwić, że się zgubimy i nie damy rady wyjść. Oprócz mapy i wcześniej wspomnianych punktów orientacyjnych, są też wyjścia ewakuacyjne. Poza tym odgłosy ruchu ulicznego mogą wspomóc orientację i określić „ratujący życie” kierunek. O wszelkich możliwych drogach ewakuacyjnych, uczestnicy zabawy są informowani przy zakupie biletu wstępu.
Nagroda za zdobycie wszystkich pieczątek:
INNE ATRAKCJE NA TERENIE ZIELONEGO LABIRYNTU
Po zakończeniu zabawy w labiryncie albo w czasie przerwy warto skorzystać z dodatkowych atrakcji. Do wyboru są:
STRZELNICE, GDZIE MOŻNA POSTRZELAĆ Z ŁUKU
WIELKA PIASKOWNICA Z DASZKIEM
STOSY SIANA, PO KTÓRYCH DZIECI CHĘTNIE SKACZĄ (TZW.SŁOMOWISKO)
LEŻAKI I MIEJSCA DO SIEDZENIA
MIEJSCA NA OGNISKA
PUNKT WIDOKOWY NA CAŁY LABIRYNT KUKURYDZY
Wszystko jest w ramach biletu, więc nie ponosi się z tego tytułu żadnych dodatkowych kosztów.
Oprócz wymienionych atrakcji, na terenie Zielonego Labiryntu znajduje się punkt gastronomiczny, gdzie można zamówić drobne przekąski tj. zapiekanki, frytki lub napoje. Niestety, trzeba mieć gotówkę.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
- Opłaty: bilet normalny 25 zł, ulgowy 20 zł, pakiet 2+1 – 50 zł, pakiet 2+2 – 60 zł (kolejny uczestnik 20 zł). Ulgowy przysługuje osobom do 16 roku życia. Dzieci do 4 lat wchodzą za darmo.
- Maluszki najlepiej brać do chusty/nosidła, ale ścieżki są na tyle szerokie, że dadzą sobie radę także osoby z wózkami. W czasie naszego pobytu widzieliśmy zarówno osobę na wózku inwalidzkim jak i mamy z dziecięcymi wózkami.
- Labirynt znajduje się blisko Warszawy, niedaleko Zalewu Zegrzyńskiego. Najlepiej jest tam dojechać autem, ale można też dojechać autobusami numer 705 i 735.
- Na terenie Zielonego Labiryntu znajduje się bezpłatny parking.
- Jest to fajne miejsce na zrobienie sesji zdjęciowej.
- Nie wolno zrywać kukurydzy. Poza tym, tak jak można było przeczytać na początku artykułu, to jest kukurydza pastewna.
- W punkcie gastronomicznym można płacić tylko gotówką.
- Na terenie Zielonego labiryntu są ubikacje, tzw. Toj Toj.
- Adres: ul. Jana Kazimierza 223, 05-126 Nieporęt
- Warto zabrać ze sobą koc piknikowy, jakieś zabawki do piaskownicy czy piłkę i zostać tam na cały dzień. Dzieci świetnie się bawią, aż nie chce się stamtąd wychodzić. No i koniecznie trzeba zabrać ze sobą kiełbaski! Kije ogniskowe do pieczenia kiełbasek są. 😊
- Jest to atrakcja sezonowa, działająca w okresie lato-jesień.
- Więcej informacji znaleźć można TU.
Jeśli szukacie innych, równie atrakcyjnych miejsc na łonie natury, to polecam także Farmę Dyń w Wilanowie (artykuł o tym miejscu znajdziecie TU).


10 komentarzy
Konrad
Bardzo ciekawe miejsce, w dobie utrudnionych podróży międzynarodowych na pewno się przyda na lato!
Zalatana Rodzinka
Ja tam nie raz pojadę. Było ekstra!
Asia
Wow, fajny sposób na spędzenie wolnego czasu w ciepły weekend. I mimo że mój syn to nie maleństwo, myślę wszyscy mielibyśmy ubaw podczas kluczenia w takim labiryncie:)
Zalatana Rodzinka
Nawet dorośli mieli frajdę!
Hania z Na Atlantydę
Ale czad! Jak dzieci kukurydzy hehe 😀
Zalatana Rodzinka
Szkoda tylko, że te kukurydzy są niejadalne 😉
Krystian
Bardzo fajna, ciekawa i ekologiczna atrakcja 😀 Za dziecka pamiętam jak kiedyś z kuzynami pobieglismy na pole kukurydzy należące do naszego wujka… Myślałem że nigdy się z niego nie wydostaniemy tak więc nie wiem czy nie mam jakiejś traumy 😀
Zalatana Rodzinka
Ojej! Dla dziecka to może być traumatyczne przeżycie… Labirynt w Nieporęcie jest o tyle bezpieczny, że na pewno kogoś się spotka, kto pomoże w dotarciu do wyjścia.
Magdalena | OkiemMaleny.pl
Ha! ciekawie to wygląda od wewnątrz 🙂 Zawsze mnie zastanwiało na czym polega przejście tego labiryntu. W drodze na Hel, na wysokości Pucka równiez znajduje się taki kukurydziany labirynt.
Zalatana Rodzinka
Dzięki za cynk! Planuję wypad z dziećmi nad nasze morze, więc może tam też zajedziemy. 😉